sobota, 29 sierpnia 2015

XXI wiek

Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby swoje myśli i szalone pomysły spisywać w tak publicznym miejscu jakim jest blog. Chwilę temu mój kochany komputer postanowił odmówić posłuszeństwa, więc czy to na pewno dobre miejsce, aby na stałe zapisać swoje 'wnętrzności'? Przez 9 lat wystarczał mi papierowy notes na kluczyk i coś do pisania, dlaczego teraz zmieniłam zdanie? 
Po pierwsze, zeszyt mi się kończy... tak bardzo mądry powód...
Po drugie, najbezpieczniej jest chyba pod latarnią, jak to mówią, więc łatwiej znaleźć notes w szufladzie, gdzie leżą trzy inne zeszyty niż bloga w wirze ogólnej twórczości... w XXI wieku raczej forma pamiętnikarska odchodzi do lamusa, a jeśli istnieje to w swojej elektronicznej modnej wersji... nie chcę być mainstreamowa, ale uwielbiam pisać odręcznie... mały paradoks, co nie? W takiej sytuacji przerzucać się na klawiaturę... sama siebie nie mogę nieraz ogarnąć i tym razem też tak jest... miałam ochotę poklikać bezsensownie na klawiaturze i nikt mi tego nie może zabronić....
Może z czasem, kiedy zdarzy mi się wrócić do tych durnych zapisków wyciągnę z nich jakieś sensowne wytłumaczenie mojego zachowania. 

Niedawno świętowałam swoje ćwierćwiecze, jestem już w połowie mojego życia - założyłam sobie optymistycznie, że dożyję jakiejś pięćdziesiątki... nie wyobrażam sobie siebie jako starszej pani, nie w tej sytuacji życiowej w jakiej się znalazłam... to zbyt dołujące. 
O swoim życiu nie mam zamiaru dzisiaj pisać, to w końcu "wielki post", post otwarcia nowego pamiętnika - trzeciego w mojej pisarskiej karierze.... Na szokujące i załamujące wpisy będzie jeszcze czas... 

Dzisiaj mam ochotę zająć się jakimiś błahymi sprawami, jak ustawianie tła bloga lub jakże ważny wybór czcionek... człowiek czasem potrzebuje skupić się na pierdołach, żeby odsapnąć i uspokoić mózg. Co do uspokojenia mózgu to wraz z moją przyjaciółką (jedyną notabene) postanowiłyśmy równocześnie zacząć praktykować medytację w zaciszu własnych domostw - pomimo tego, że mieszkamy w różnych miejscach to potrzebujemy wyciszenia i spuszczenia z siebie stresu, który nagromadził się z różnych powodów. Mamy zamiar wymieniać się spostrzeżeniami i efektami o ile jakieś będą. Znając ją, to podejdzie do sprawy bardzo poważnie i profesjonalnie, a mi się nawet nie chciało przeczytać całego artykułu instruktażowego jak należy się do tego zabrać.

Miałam dziś nie pisać o życiu, ale tak się rozpisałam i myśli jakoś logicznie mi się układają w głowie. Nie chcę tego kończyć... jeszcze kilka linijek... 
Ogólnie uważam, że jestem bardzo naiwna i daję się wykorzystywać znajomym i facetom. Mój plus, że zdaję sobie z tego sprawę, podwójny minus, za to że nic z tym nie robię. (W sumie podwójny minus to jakby plus?) Czekam całymi dniami na kontakt od takiego jednego, którego kiedyś mogłabym nazwać moim najlepszym przyjacielem bez mrugnięcia okiem, a kiedy już się odezwie to serce mi skacze jak szalone. A on? Odzywa się kiedy chce, udziela zdawkowych informacji o sobie, w które nie wierzę, ale jak mu powiem to się jeszcze bardziej obrazi. No i znika! Nienawidzę jak znika! Był moim przyjacielem, potem coś się zaczęło dziać więcej. Miłość namieszała w naszych świetnych relacjach i co? Wiadro! Do związku się nie nadajemy, jak się okazało jest okropnie zazdrosny. Nawet służbowe wyjazdy traktuje jako specjalną ucieczkę przed nim i okazję do nieustającej zdrady... Był świetnym chłopakiem, co mu się stało? Postanowiłam zakończyć ten nieudany eksperyment i wrócić do przyjaźni, ale on miał inny pomysł. Postawił ultimatum - albo jesteśmy parą, albo więcej się nie zobaczymy.... no i serce mi pękło, bo nie jestem w stanie z nim być, a z drugiej nie mogę żyć bez niego.
Co robić? 
Spotkaliśmy się potem i rozmawialiśmy. Mieszkamy w zbyt małej miejscowości, żeby nigdy więcej się nie widzieć. Wydawało się, że jest wszystko dobrze. Zmienił zdanie, jemu też brakowało naszej przyjaźni. Znów mogliśmy o wszystkim porozmawiać, pośmiać się... I znów zniknął! I znów zmienił zdanie!
Na czym teraz stoję? Nie wiem?! Nie widziałam go od tygodnia, może znów zmienił zdanie....